Moja droga

Tomasz G

O PILKARZU, CO NIE GRA W SOBOTY

Przedstawiamy panstwu ciekawa historie zawodnika, ktory jeszcze tak niedawno
gral przeciwko Orkanowi Szczedrzykowice. Zapraszamy do lektury...

- To zawodnik pierwszoligowego formatu. Bylby slynny, ale sam pan widzi... -
mowia o nim dzialacze. - Czasami kusi mnie, zeby grac w soboty, zwlaszcza
kiedy w domu brakuje pieniedzy. Ale swojej wiary sie nie wyrzekne - mowi
Dariusz Ginda, pilkarz IV-ligowej Chojnowianki, adwentysta dnia siodmego.

Tylko raz w zyciu zrobil odstepstwo od tego by nie grac w sobote. To mial
byc mecz na szczycie IV ligi z odwiecznym rywalem Chojnowianki - Gornikiem
Zlotoryja. - Nasze mecze zawsze byly na noze, bo Chojnow od wiekow
rywalizuje ze Zlotoryja. I od wiekow te rywalizacje przegrywa. Wezmy urzedy.
Wszystkie sa tam. Z kazda sprawa trzeba zasuwac 18 kilometrow czy do
skarbowego, czy glupiego PZU - opowiada Ginda.

- Dzialacze Chojnowianki chcieli mecz przelozyc na niedziele, zebym mogl
zagrac. Ale tamci sie nie zgodzili. Stanelo na tym, ze spotkanie zacznie sie
pozno. Druga polowa miala wypasc po zachodzie slonca. Chlopcy opozniali
mecz, jak mogli, az sedzia sie wsciekal. Pierwsza polowe przesiedzialem w
szatni, patrzac, czy slonce juz zaszlo. Wszedlem w drugiej, bo juz sie
zaczelo robic szaro. Strzelilem bramke, przy drugiej wylozylem pilke tak, ze
chlopak strzelil z metra. Wygralismy 3:0. Bylem szczesliwy jak dziecko. Ale
juz nigdy takiej sytuacji nie powtorze. Zachod slonca nie byl chyba pelny.
Mialem wtedy 21 lat, bylem narwany

[link widoczny dla zalogowanych]