Moja droga

szimon

Przede wszystkim chciałbym, aby ktoś po prostu odpowiedział mi na pytanie, a jeśli nie ma nic mądrego do powiedzenia, albo ma jakieś, niewiele warte, domysły, to prosiłbym, żeby nie pisał. Chociaż i tak pewnie pojawią się wypowiedzi na poziomie ostatniego tematu o ateistach...

Moje pytanie dotyczy "kalendarzykowej" metody antykoncepcji. Czy Kościół katolicki, dopuszczając ją, nie przeczy sam sobie? Z tego co się orientuję, a jako ateista orientuję się raczej słabo, stosunek płciowy ma na celu spłodzenie potomstwa. I teraz pojawia się mój problem.
Wiara to dla mnie przede wszystkim sumienie. Tak więc człowiek grzeszy, jeżeli świadomie łamie pewne, przyjęte jako boskie, nakazy. Wobec tego, człowiek, który odbywa stosunek z kobietą i robi to w celu spłodzenia potomstwa, ale nieświadomie robi to w jej niepłodne dni, raczej grzechu się nie dopuszcza. Ale w tym samym czasie, inny człowiek, po wnikliwej analizie wykresu temperatury i innych parametrów określających funkcjonowanie organizmu swojej partnerki, pod wpływem popędu seksualnego rozpoczyna kopulację, zakończoną wprowadzeniem do wnętrza jej ciała swojego materiału genetycznego, na co nie zdecydowałby się, nie stwierdziwszy uprzednio, iż w/w partnerka nie ma danego dnia możliwości zajścia w ciążę.
Czy ze względu na zastosowaną antykoncepcję (a w pierwszym przypadku jej brak) oraz efekt (brak ciąży) można więc obie pary wrzucać do jednego worka? Czy można w przypadku pierwszego człowieka mówić o jakiejkolwiek formie antykoncepcji?
Według mnie, para nr 2 mogłaby równie dobrze użyć jakiejkolwiek innej formy zapobiegania ciąży, rozpoczynając od prezerwatyw, poprzez podwiązanie jajowodów, na antykoncepcji hormonalnej kończąc. Odbywają stosunek będąc świadomi, że jedynym efektem będzie niezauważalna zmiana proporcja ich mas, spowodowana zmianą położenia męskiego nasienia (z niego do niej). Konkretniej rzecz ujmując, odbywają stosunek właśnie dlatego, że nie spowoduje to ciąży, a więc świadomie łamią pewien nakaz - odbywają stosunek jedynie w celu osiągnięcia przyjemności fizycznej, przy jednoczesnym godzeniu się na ryzyko spłodzenia potomstwa.
Jednocześnie pierwsza para chce mieć potomstwo i właśnie w tym celu oddaje się niewątpliwej przyjemności płynącej z odbycia upragnionego przez obie strony stosunku seksualnego. A fakt, iż potomstwa z tego nie będzie, wynika z nieświadomości, że danego dnia kobieta w ciążę nie zajdzie, i choćby nie wiadomo, jak oboje tego chcą, to nawet najciekawsza modlitwa im nie pomoże.
Czy zakaz stosowania antykoncepcji mechanicznej i hormonalnej, przy jednoczesnym dopuszczaniu antykoncepcji "naturalnej" nie jest wobec tego hipokryzją? Bo przecież dopuszczenie w/w naturalnych metod, jest jednocześnie przyzwoleniem na odbycie stosunku wyłącznie w celu zaspokojenia popędu seksualnego. I dokładnie takim samym przyzwoleniem byłoby dopuszczenie stosowania prezerwatyw, seksu analnego i antykoncepcji "po" (zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to ostatnie jest równoważne aborcji).
Więc jak to jest? Może w ogóle nie ma nakazu odbywania stosunku w celu spłodzenia potomstwa, a mój ateistyczny umysł po prostu to sobie wymyślił. Zwyczajnie interesuje mnie ten temat, więc bardzo się ucieszę, jeśli wypowiedzi z serii walki ateistów z katolikami, lub wszelkiego rodzaju wywyższania się jednych ponad drugich, nie wystąpią.

ZTTLS

Tak...
Zgadzam się po części z tobą i również widzę w tym hipokryzję kościoła Wesoly

A tak nawiasem mówiąc to księża, i inni wielcy kościele, z definicji nie powinni mieć zielonego pojęcia o byciu z kobietą i miłości małżeńskiej i seksie...
Dlatego powinni w sprawach seksu co najwyżej sami posłuchać co ludzie mają do powiedzenia a sami siedzieć cicho...

Kiler

Odpowiem Ci tak, jak mnie nauczono. WYdaje mi się, ze to stanowisko Kościoła.
Przede wszystkim Kościół Katolicki nie mówi, że seks to obowiązek spłodzenia potomstwa i nic poza tym. Seks jest elementem miłości, aktem oddania się drugiej osobie. Tak rozumiany seks z natury powinien być przyjemnością. Seks małżonków, którzy chcą siebie nawzajem obdarować sobą jest piękny i Pan Bóg na pewno mu błogosławi. Seks, który odbywa się w warunkach niemałżeńskich - to co innego, ale o to nie pytasz, więc pominę tą kwestię.
Przejdźmy do kwestii "środka antykoncepcyjnego". Sam zauważyłeś, że Kościół popiera naturalne metody. Wynika to z pewnych spraw, bardzo prozaicznych. Najpierw dlaczego inne środki są niedopuszczalne. Prezerwatywa, tabletki czy inne tego typu środki nie sa naturalne - czyli są ingerencją w organizm człowieka. Co za tym idzie - możliwe, że przez używanie tych środków (chodzi mi głównie o tabletki) można nabawić się trwałej niezdolności do spłodzenia potomka. Prezerwatywa jako taka jest bezpieczna, nie powoduje niezdolności do rozmnażania się, natomiast jest mechanicznym sposobem zapobiegania ciąży, nie dopuszcza do tego, by sperma znalazła się w pochwie kobiety. Zauważ, że nie ma tego rodzaju działań w metodach naturalnych. Tam odbywa się najnormalniejszy w świecie stosunek. Wyjątkowo można korzystać z prezerwatyw wtedy, gdy grozi zarażenie się chorobami wenerycznymi.
Teraz dlaczego metoda "kalendarzykowa" nie jest zła. W porównaniu do tamtych metod nie wymaga użycia pozacielesnych środków (no, kalendarzyka, długopisu i termometru Jezyk

). Natomiast tu nie tyle chodzi o antykoncepcję, co o planowanie rodziny. Można przecież nie chcieć drugiego dziecka zaraz po pierwszym, tylko czekać kilka lat, nie rezygnując ze współżycia.

ZTTLS

I tak nie rozumiem...
Prezerwatywy i tabletki są nienaturalne bo ingerują w organizm człowieka - napisałeś...
A operacja wycięcia wyrostka robaczkowego nie ingeruje?
A tabletka przeciwbólowa nie ingeruje?
A operacja wstawienia tytanowej blaszki aby spoić pogruchotane kości to nie ingerencja?

W czym gorsza od tego wszystkiego jest prezerwatywa?
W czym tabletka?
Rozumiem że żadna tabletka nie jest organizmowi obojętna i nawet apap szkodzi zdrowiu Wesoly

, ale prezerwatywa...

Kiler

jeszcze powrócę do posta nade mną - nie trzeba chorowac na serce, by być dobrym kardiologiem Wesoly

Nie widzisz róznicy pomiędzy prezerwatywą a Apapem? Apap ma zmniejszyć ból, a prezerwatywa ma za zadanie uniemożliwić zapłodnienie. Myślę, że mimo wszystko nie używasz Apapu za każdym razem jak idziesz na dwór. Używasz go, gdy jesteś chory. Prezerwatywy i innych środków me3chanicznych też można użyć przy chorobie.

ZTTLS

A w czym gorszy jest cel jakim jest uniemożliwienie zapłodnienia od zmniejszenia bólu?
Dlaczego "wolno" zmniejszać ból a nie wolno zapobiegać ciąży?

Dolores61

DLACZEGO REGULACJA URODZIN WZBUDZA KONTROWERSJE?

Papież Paweł VI oświadczył: "Przy każdym stosunku płciowym powinno byś możliwe przekazanie życia". A Papież Jan Paweł II oznajmił: "Oceniając rzecz obiektywnie, zapobieganie ciąży jest absolutnie niedopuszczalne i nigdy, pod żadnym pozorem nie da się go usprawiedliwić". Pod wpływem takich wypowiedzi wielu katolików uważa antykoncepcję za grzech i niechętnie myśli o planowaniu wielkości swej rodziny.

CO MÓWI BIBLIA?

Decyzję o wielkości rodziny Słowo Boże, Biblia pozostawia mężowi i żonie. Księga ta wyjaśnia, iż jest rzeczą stosowną, by czcigodne zbliżenia cielesne w obrębie małżeństwa prowadziły nie tylko do wydawania na świat dzieci, ale również umożliwiały partnerom wzajemne okazywanie uczuć- "Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba że za wspólną zgodą do pewnego czasu (...),aby was szatan nie kusił z powodu wstrzemięźliwości waszej" (1 Koryntian 7: 3-5; Hebrajczyków 13:4).
Czy jednak w raju Bóg nie powiedział Adamowi i Ewie: " Rozradzajcie się i rozmnażajcie, i napełnijcie ziemię?" (1Mojżeszowa 1:2

. To prawda, lecz żadna wypowiedź biblijna nie wskazuje, iż ten nakaz obowiązuje nas obecnie. Nawet jeśli jakaś para małżeńska postanowi w ogóle nie mieć dzieci, taką osobistą decyzję należy uszanować.
Ale czy wszystkie metody ograniczenia wielkości rodziny są właściwe? NIE. Życie w oczach Boga jest święte i dlatego Prawo Boże nadane Izraelowi nakazywało, by z osobą odpowiedzialną za śmierć płodu postąpić tak jak z mordercą-np aborcja lub środki wczesnoporonne łącznie z tabletką 24 godziny ( 2Mojżeszowa 20: 13; 2Mojżeszowa 21: 22-24 BW). Jeżeli chodzi o sterylizację, na przykład wycięcie nasieniowodów, Biblia nie wypowiada się o tym bezpośrednio, a zatem decyzję w tej sprawie trzeba powziąć zgodnie ze swym sumieniem. :"Każdy bowiem poniesie swój własny ciężar" (Galatów 6:5). A ponieważ istnieją różne metody regulacji urodzin , więc małżonkowie mogą z pomocą lekarza ustalić, czy zdecydować się na którąś z nich, czy nie.

szimon

No dobrze, rozumiem więc, że stosunek w każdej swojej formie ma dać możliwość spłodzenia potomstwa, więc prezerwatywa, jako niedopuszczająca do przedostania się plemników do ciała kobiety, jest nienaturalna. Ale dokładnie takie samo działanie ma stosunek przerywany, który, zdaje się, Kościół także dopuszcza. Znacznie mniejsza jest skuteczność takowej metody, ale ogólna zasada ta sama - plemniki nie mogą znaleźć się wewnątrz ciała kobiety. Więc czy stosunek przerywany można nazwać naturalnym?

Kiler

Cóż Może mam inne informacje, ale Kościół chyba nie popiera stosunku przerywanego.

Dolores61

Lekarze seksuolodzy, psychiatrzy i paru innych też nie popierają stosunku przerywanego...Z prostego powodu: stosunek przerywany prowadzi do flustracji, przygnębienia, a czasem nawet do depresji. Jeśli nie u jednego z partnerów to u drugiego albo u obojga...

Kiler

To też prawda. Swoją drogą jakież są skutki tej metody? ile to razy "nie zdążysz wyjąć"? Że nei wspomnę o tym, ze płyn ejakulacyjny się wydobywa od samego początku stosunku, a w nim też moga być plemniki.

szimon

Kiler

No tez możliwe. To tak jakby człowiek sam sobie wyłaczył prąd w momencie, gdy w telewizji właśnie leci najciekawszy moment filmu.

ZTTLS

Kiler a dlaczego nie odpowiesz na pytania moje czy założyciela tematu a bawisz się w nic nie wnoszące zabawy o wyłączaniu prądu i o tym że stosunek przerywany jest mało skuteczny...

Kiler

ZTTLS, myślę, że na główne pytania odpowiedziałem w moim pierwszym poście. Inaczej tego sformułowac raczej nie potrafię.

slav

przemila dolores i drogi kilerze...to chyba dobry moment aby napisac do was razem.

wstep jest miejscem na uprzejmosci...wiec napomkne o wyrobionej sympatii, ktora was darze, pomimo znaczacej roznicy pogladow.

ale do 'jasnej anielki'...czy ty kiler moglbys pisac co sadzisz/myslisz,...a nie co cie nauczono?
a ty dolores...co nosisz na karku?...biblie??

fajna ta propaganda...z ta prezerwatywa.
tylko, ze rzeczywistosc jest troszeczke inna...to edukacyjnie bardzo poprawnie napisac, ze prezerwatywa sluzy zapobieganiu splodzenia koloejnego czlowieka(wierzacego w domysle...tak?)...ale ja sadze, ze ma tez inne zastosowanie...do bezpiecznej i (w miare) bezstresowej zabawy ludzkimi cialami, przy wykorzystaniu jeszcze kilku innych zmyslow.

czy naprawde kosciol mysli, ze to w ludziach zmieni??

a jakim prawem?...moze boskim??