Moja droga

Janek43

Często spotykam ludzi którzy chodzą do kościoła nie zastanawiając się tak naprawde -po co tam chodzą.Czasem myśle źe idą po to by ludzie widzieli że są dobrzy,bo chodzą do kościoła itd.a w rzeczywistości POCHŁANIA ICH CODZIENNY EGOIZM NIE ZWARZAJĄĄC NA DRUGIEGO CZŁOWIEKA.co o tym myślicie?

Krzysztof86

Janek43

Jaki wniosek z tego. Wszystkiego?

Krzysztof86

Albert

Rania

madźka.

Albert

Janek43

Racja-nikt nie wymaga tego by rzucać na tace-ja też nie zawsze mam.Opowiej wam pewną historie prawdziwą:Pracowałem jakiś czas temu na fermie drobiu.w moim fachu praca jest w charakterze całodobowym z zamieszkaniem w miejscu pracy.Pracodawca był tak pobożny że nawet jadąc samochodem-odmawiał różaniec.W kościele mógłby cały bzas spędzać.-ale dla ludzi podłym był.Praca którą wykonywała jedna osoba-cztery powinno ją wykonywać.Mieszkając na tej fermie-szczególnie interesowało go -co ja robię od 7-17?-nie licząc się z tym że również obsługuje fermę w nocy i w niedziele i święta.Nie raz przyszedł z zapytaniem-co ja robię?-kawę piję-to nie hotel odpowiadał.Ksíęża z parafi-wręcz go uwielbiali-był zawsze głównym sponsorej parafialnym.Nawet ksiądz Rydzyk jest częstym gościem jego.-mam żal-bo nigdy nie przywitał síę nawet z pracownikami.Pracodawca zachowuje się tak jakby jechał do kościoła coś kupować-albo przedłużyć sobie życie.Przyzwyczaiłem się do niego.TAK CZASEM MYŚLE. O nim I BRAKUJE MI TEGO WARIATA-ODSZEDŁEM ZE WZGLĘDU FINANSOWEGO I JEGO TRAKTOWANIA-CO WY NA TO?

Albert

Księża,zakonnicy,zakonnice,wywodzą się z naszych domów,z naszych rodzin.I jacy my jesteśmy takie są nasze dzieci a później to,co z nich wyrośnie.
Tak więc np.ksiądz nie spada z nieba ale pochodzi z jakiejś rodziny z jakiegoś domu.Ma rodziców,którzy go wychowali.
Sama formacja w seminarium czy w zakonie nie wystarczy aby człowieka ułożyć.
Mimo to Pan Bóg powołuje takich właśnie ludzi do tego aby posługiwali w Kościele.
Błędy zapewne są również w formacji w tym że przełożeni,nauczyciele nie wpajają za wszelką cenę aby przyszły ksiądz był tym,który służy a nie tym,któremu służą.
Ale wiemy,że każdy sam zda sprawę przed Bogiem.A kapłan jest po to aby nam udzielał sakramentów.
Tyle co mi się nasunęło.
Natomiast co dotyczy tego człowieka co to się modlił nawet jadąc samochodem.
Trzeba pamiętać o tym,że każdy z nas jest jakoś poraniony przez ludzi,przez życie.Ten człowiek zapewne też nosił swoje rany,które pewnie starał się maskować przez pobożność.Tyle,że w jego przypadku,pobożność była źle rozumiana.On mógł żyć w przekonaniu,że pobożny człowiek to taki co to się godzinami modli i przebywa w kościele.Ale tak nie jest.
Człowiek po_bożny to taki co żyje po_bożemu.A więc tak jak wymaga tego Bóg.A wiemy dobrze,że Bóg najpierw wymaga tego abyśmy się wzajemnie miłowali,abyśmy nie czynili niczego,co ma choćby pozór zła.
Ten człowiek się pogubił i stąd taka jego postawa.Gdyby się znalazł ktoś,kto by jemu oczy otworzył,może by zmienił swoje postępowanie.A może i nie.Nie wiem.Bóg to osądzi.Dobrze by było czasami za niego zmówić jakąś modlitwę,choćby:"Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu...."

Z Bogiem!

Rania

Albert

slav