Forum Moja droga Strona Główna Moja droga
Forum religijne
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

mężatka
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Moja droga Strona Główna -> Masz problem..?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
weht
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 23 Sie 2012
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Czw 10:38, 23 Sie 2012    Temat postu: mężatka

Jakiś czas temu poznałem kobietę, miłą, sympatyczną, na pozór wesołą. Z Moniką, bo tak ma na imię sporo rozmawialiśmy, dowiedziałem się o wszystkich jej problemach. Przede wszystkim o tych małżeńskich. Jej małżeństwo to fikcja, była zdradzana i poniżana, jej mąż jest dla niej praktycznie obcym człowiekiem, nie sypiają ze sobą, nie jedzą wspólnych posiłków, ich rytm dnia jest zupełnie inny, mają swoje życie. Wspólne jest tylko mieszkanie i synek. Monika robi wszystko, żeby jakoś to wszystko ogarnąć, sama musi mierzyć się z problemami finansowymi. Mąż nie pomoże, on ciągle nie ma. Niby pracuje, a raczej prowadzi interes, z którego pieniędzy dla rodziny nie widać. Chyba, że kiedy Monika stara się o jakąś pomoc i potrzebne jest zaświadczenie o dochodach męża, wtedy okazuje się, że on ma nawet niemało. Jest nieszczęśliwa, a on, niczym wolny człowiek wiedzie spokojne, niczym nieograniczone życie. Zal mi tej dziewczyny, dlatego chciałem, żeby chociaż przy mnie nie musiała martwić się tym co ma w domu. Zakochałem się w niej... Nic gorszego jak zakochać się w przyjaciółce. Tylko, że i ja dla niej stałem się kimś znacznie więcej niż przyjacielem. Chciałbym być z nią, dziecko to kawał łobuza, ale już wiem, że jestem w stanie pokochać jak własne, chociaż ojcem nigdy dla niego nie będę. Ojca przecież ma, nawet nie chciałbym tego zmienić. Jestem pewien, że razem bylibyśmy w stanie poradzić sobie z przeciwnościami, których pewnie byłoby niemało. Tylko, że... Ona jest katoliczką. Nie odejdzie od męża, przy którym nigdy szczęśliwa nie była i nigdy nie będzie. Nie odejdzie od męża, który ją poniżał i zdradzał. Nie odejdzie od męża, dla którego jest gospodynią domową i opiekunką do dziecka, a nie żoną. Nie odejdzie od męża, przez którego nieraz chciała zapaść się pod ziemię, bo narobił wstydu, a pół miasta wie o jego wyczynach i romansach. Nie odejdzie, bo Bóg tak chce. Czy naprawdę Bóg zabrania jej być szczęśliwą u mojego boku? Dla mnie jest najważniejsza, kocham ją. Wszystko jestem w stanie dla niej zrobić. Mówi, że ma rodzinę, że robi to dla dziecka. Tylko co to za rodzina, kiedy mąż, głowa domu nie przejmuje się niczym, dla niego najważniejszy jest on sam, a od rodziny także interes, który może i nie daje mu dużych pieniędzy, ale ważne, że zabiera dużo czasu, więc żona nie marudzi. Od kilku lat sytuacja się nie zmienia, odsunęli się od siebie, teraz dzielą ich już lata świetlne. Jest on i jest ona, nie ma ich. Nic poza dzieckiem i adresem już ich nie łączy. Ja mogę jej dać szczęście, o którym marzyła, które według niej było tak blisko, które prawie już miała kiedy stała na ślubnym kobiercu. Którego jednak nie udało się złapać i trzymać. Czy naprawdę Bóg nie pozwoli nam stworzyć rodziny? Jestem grzesznikiem zasługującym na potępienie, bo kocham nad życie? Czy do końca życia będzie musiała się męczyć? Czy ja będę musiał już zawsze cierpieć patrząc na jej cierpienie? Czy naprawdę dobrem dziecka jest patrzenie jak mama płacze po kątach po kolejnych awanturach? Czy dobrem dla dziecka jest ciągłe słuchanie wyzwisk i wzajemnego obwiniania się przez rodziców? Czy wierząca katoliczka może w zgodzie z własnym sumieniem i religią na nowo poukładać sobie życie? Czy ewentualne bicie również musiałaby zaakceptować? Bardzo proszę, niech mi ktoś odpowie na wiele zadanych przeze mnie tu pytań i wytłumaczy tę zbyt skomplikowaną dla mnie sytuację

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
andrzej
VIP
VIP



Dołączył: 20 Maj 2012
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:32, 23 Sie 2012    Temat postu:

Daj sobie spokój z tą kobietą, to jej życie i jej małżeństwo, a nie twoje. Udało jej się, że ktos się zainteresował, w tym wypadku jestes to ty. Wina nigdy nie leży po jednej stronie. W małżeństwie dwie strony odpowiadają za siebie. Jak to możliwe że nie wahała się opisać swojego życie CAŁKIEM OBCEMU CZŁOWIEKOWI? Czyli tobie? Takich małżeństw jest bez liku i zawsze jedna strona będzie obwiniać drugą, zawsze będą mieli usprawiedliwienie na swoje postepowanie: "a bo to mąż taki, a bo to żona taka."
Nie chcą ze sobą się porozumieć, chcą odciąć się od wspólnego życia, widząc obojętność okazywaną jedno drugiemu, mają żal do siebie o niespełnione nadzieje i rozczarowanie co do wspólnego życia.
Moja rada jest taka: nie mieszaj się do życia obcego małżeństwa, bo potem sam doswiadczysz nie przychylnosci w życiu swoim i będziesz zwyczajnie w świecie żałował, że związałeś się z kobietą, której chciałes dać szczęście a ona obarczy cię w nagrodę swoimi problemami i złudnymi nadziejami. A po krótkim czasie, będzie żądać w zamian od ciebie spełnienia jej wyobrażeń o tobie, no bo przecież to ty kazałeś jej odejść od męża, który jest ojcem jej dziecka, i teraz nadskakuj, przepraszaj i spełniaj wszystkie jej fanaberie, bo jak nie to pożałujesz.
Ocknij się z tego związku i szukaj sobie innej panny, nie piszę ci tego złośliwie, ale jestem pewny że tak to odbierzesz, wnioskując po tym jak bardzo jesteś zauroczony tą kobietą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez andrzej dnia Czw 18:15, 23 Sie 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
weht
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 23 Sie 2012
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Czw 23:27, 23 Sie 2012    Temat postu:

doceniam szczerą radę, ale jednak wolałbym, żeby ktoś bardziej wtajemniczony w sprawy religijne niż ja odpowiedział na moje pytania, bo wszedłem tu nie po to, żeby matkę zapytać co o tym sądzi jak jej synek być może marnuje sobie życie, tylko zadałem konkretne pytania i na nie chcę tu uzyskać odpowiedzi, nie potrzebuję innych rad, bo ja wiem co chcę zrobić, mam świadomość ryzyka i odpowiedzialności. Chcę tylko dowiedzieć się jakie jest spojrzenie na tę sytuację od strony nauki kościoła katolickiego

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez weht dnia Czw 23:28, 23 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek MRB
Gość






PostWysłany: Pią 0:10, 24 Sie 2012    Temat postu:

Dla niej wyjściem jest separacja. Dla Ciebie - niestety - zapomnienie o sprawie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
weht
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 23 Sie 2012
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pią 13:01, 24 Sie 2012    Temat postu:

separacja nie jest rodzajem opuszczenia? Mo że nie jest, pytam, bo nie wiem jak wygląda to z punktu widzenia religii. Inna sprawa, co jeśli ta separacja by nic nie dała, nadal byłoby tak jak teraz? A z resztą co to za separacja, kiedy mają wspólne mieszkanie, żadne z nich nie ma dokąd pójść. Wynająć? Za co? Przecież już teraz jest ciężko.Teraz pozwolę sobie odbiec od problemu, na który chciałem otrzymać konkretną odpowiedź, ale bardzo interesuje mnie jak Kościół widzi sprawy przemocy w rodzinie. Z jednej strony ojciec rodziny, któremu żona przysięgała miłość, wierność i że będzie z nim do śmierci, a z drugiej strony alkohol, trwonienie pieniędzy na jedzenie i inne potrzeby i znęcanie się. Co może zrobić wierząca kobieta? Odejść od tyrana i złamać przysięgę? Mówiła przed Bogiem, że tylko śmierć ich rozdzieli. Jak pójdzie na policję ze skargą na swojego wybranka? Jakie będą konsekwencje? Pójdzie do więzienia, dostanie zakaz zbliżania się do rodziny... A ona co? Zostanie sama z dziećmi i będzie czekała aż jej Caritas pomoże, bo sama nie utrzyma rodziny? Nie ma prawa odnaleźć szczęścia u boku porządnego człowieka? Czy może przysięga małżeńska nakazuje zostać mówić sobie "to jest mój krzyż", mając jednocześnie świadomość, że mieszkając pod jednym dachem z tyranem naraża siebie i dzieci na kolejne bicie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek MRB
Gość






PostWysłany: Pią 13:12, 24 Sie 2012    Temat postu:

Opuszczenie człowieka który np. stosuje przemoc jest oczywistym skutkiem tej przemocy. Oczywiście opuszczenie (rozdział) jest jako taki złe, lecz winę za to zło ponosi bijący mąż, a nie żona której separacja jest jedynie skutkiem zachowania męża.
Stąd dopuszczalność separacji.

A biciu trzeba się stanowczo przeciwstawić - koniecznie zgłaszać i żądać od policji wypełnienia swoich obowiązków.

Inna sprawa jest ze związaniem się z drugim człowiekiem. Otóż małżeństwo jest w pewnym sensie rzeczą straszną - człowiek staje sie bezbronny, przyrzeka kochać (w sensie postawy) NIEZALEŻNIE od tego co zrobi osoba której przyrzeka. Złamanie przez tą osobę przysięgi nie zwalnia z niej nas.

Osoba w separacji pozostaje w dyspozycji do powrotu do winnego tej sytuacji małżonka, jeśli tylko ustanie przyczyna tę separację powodująca.

Pracowałem przez kilka lat w katolickiej poradni rodzinnej. Zawsze ostrzegałem narzeczonych - to jest bardzo poważny krok! (sam po kilku latach małżeństwa dopiero zdalem sobie sprawę jakie miałem szczęście ze ożeniłem się właśnie z kimś takim jak Marzena - dziś, wiele lat później widzę to jeszcze wyraźniej).

W przypadku separacji sąd może orzec alimenty. Różnie z nimi bywa, ale łatwiej je uzyskać niż czasem pieniądze od męża z którym się mieszka... Możliwości jest sporo (przymusowa eksmisja tyrana), choć przyznaję że (jak w wielu innych sprawach) państwo często tu nie nadąża...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
andrzej
VIP
VIP



Dołączył: 20 Maj 2012
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:04, 24 Sie 2012    Temat postu:

Z punktu religii, ta mężatka jest przepisana tylko swojemu mężowi. Tylko śmierć rozwiązuje sprawę małżeństwa. Jeżeli mąż, daje list rozwodowy żonie, ta nie moze związać się z innym mężczyzną, jeżeli to zrobi, cudzołoży ale z winy męża. Jeżeli kobieta rozwodzi się z mężem musi liczyć sie z tym że juz nigdy nie związe się z innym męzczyzną, tyle punkt widzenia poprzez pryzmat religii.
Jest jeszcze inna możliwość, jeżeli żona rozwodzi się z mężem, z powodu przemocy w rodzinie, mąż ją bije, wyzywa itp. ma prawo ułożyć sobie życie na nowo z innym mężczyzną ale tylko z tym przekonaniem ze nie popełnia grzechu, wtedy w jest usprawiedliwiona, i również jeżeli mężczyzna wierzy w to że robią dobrze, są usprawiedliwieni. Jeżeli mają wątpliwości, będzie im to uznane jako grzech. W piśmie na tego typu sytuacje jest wyjaśnienie, że jeżeli coś robimy z wiarą i wierzymy w to że mamy słuszność, nie zostanie to nam poczytane za grzech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek MRB
Gość






PostWysłany: Pią 14:09, 24 Sie 2012    Temat postu:

No nie, to tak nie działa.
Inaczej (daję jaskrawy przykład by pokazać skutki, brak związku z małżeństwem) wierzący w nazizm kaci byliby "niewinni"

To musiałaby być NIEZAWINIONA ignorancja grzechu.
Człowiek ma obowiązek kształtowac swoje sumienie m.in na podstawie Pisma i Magisterium.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
andrzej
VIP
VIP



Dołączył: 20 Maj 2012
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:47, 24 Sie 2012    Temat postu:

Marek MRB napisał:
No nie, to tak nie działa.
Inaczej (daję jaskrawy przykład by pokazać skutki, brak związku z małżeństwem) wierzący w nazizm kaci byliby "niewinni"

To musiałaby być NIEZAWINIONA ignorancja grzechu.
Człowiek ma obowiązek kształtowac swoje sumienie m.in na podstawie Pisma i Magisterium.



Nie pisałem o nazizmie, czy faszyżmie, anarchii lub mordowaniu ludzi. Nie uproszczaj, tylko zajrzyj o czym się pisze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
salwinia
VIP
VIP



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:51, 24 Sie 2012    Temat postu:

andrzeju, co nie zmienia faktu, ze piszesz brednie.
Chyba że orzeknie się, że ich małżeństwo nie zostało zawarte w sposób ważny - w innym wypadku rozwód nie jest dopuszczalny pod żadnym pozorem przez Kościół.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
andrzej
VIP
VIP



Dołączył: 20 Maj 2012
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:23, 24 Sie 2012    Temat postu:

salwinia napisał:
andrzeju, co nie zmienia faktu, ze piszesz brednie.
Chyba że orzeknie się, że ich małżeństwo nie zostało zawarte w sposób ważny - w innym wypadku rozwód nie jest dopuszczalny pod żadnym pozorem przez Kościół.



To też nazwiesz brednią?"...Uważamy bowiem, że człowiek bywa usprawiedliwiony przez wiarę, niezależnie od uczynków zakonu. Rzymian 3-28,31.

Ja nie powiedziałem tego, że ktoś ma już pełne prawo czynić wedle własnego uznania. Tylko ten , który nie zna nakazu Boga względem małżeństwa, jeżeli tak uczyni będzie usprawiedliwiony. Ale jeżeli ktoś ma wątpliwości i został pouczony, juz tego uczynic nie może.
Czy teraz się rozumiemy? Nic nie pisałem o łamaniu przykazan Bozych, że wolno kraść , mordować, cudzołozyc , składać fałszywe swiadectwo jak to zasugerował szanowny Marek MRB.
ŻYCZE MIŁEGO DNIA.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
salwinia
VIP
VIP



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:25, 24 Sie 2012    Temat postu:

Andrzeju, ale w przypadku małżeństwa zawsze jest to brednia.
Zostajesz pouczony zarówno w naukach przedmałżeńskich, jak i w przysiędze małżeńskiej masz jasne słowa określające twoje postępowanie, które potwierdzasz w pełnej świadomości swoim Tak, czy Amen. Niech się stanie.

I w przypadku małżeństwa nie ma usprawiedliwienia, że "nie wiedziałem."
Każdy wie.

A zdanie z Listu do Rzymian odnosi się o ile dobrze pamiętam do sprawy jedzenia/niejedzenia mięsa. I chodzi o sprawy, w których postępowaliśmy w zgodzie z własną wiedzą, sumieniem i znajomością Prawa Bożego.
Błedy w formacji naszego sumienia uzupełnia Kościół, jako wspólnota.
Natomiast od momentu poznania Prawdy i zasad, w pełni ponosisz odpowiedzialność za własny czyn.

To tak jak w praktyce bardzo często bywa z "wyznawaniem grzechów ciężkich z określeniem ich ilości i okoliczności upadku".
Ludzie najczęściej nie wiedzą, że grzechy ciężkie musisz określić podając ich liczbę, i są usprawiedliwieni - bo postępują w zgodzie z sumieniem ukształtowanym zgodnie z posiadaną na chwilę obecną wiedzą.
Ale w momencie w którym dowiedzą się, że grzech ciężki należy wyznawać z podaniem ilości - a tego nie czynią, popełniają kolejny grzech.

Dlatego powtarzam - sakrament małżeństwa zawierają osoby będące dojrzałymi chrześcijanami (mają sakrament bierzmowania, który przecież trwa), i są pouczeni o wszelkich konsekwencjach. Składają przysięgę wobec Boga.
I nie ma tłumaczenia, że nie wiedziałem, że nikt nie mówi - bo sam to wypowiadał na Eucharystii na której przyjmował sakrament małżeństwa.

Na tej podstawie stwierdziłam, i zresztą utrzymuję, że jednak brednia Smile
dziękuję i również miłego wieczoru życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
weht
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 23 Sie 2012
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pią 19:35, 24 Sie 2012    Temat postu:

reasumując , kobieta, która próbując ułożyć sobie życie wyszła za człowieka, który nie miał najmniejszego szacunku do niej i ich dzieci zadając im ból znęcając się fizycznie i psychicznie nie ma już żadnego prawa do miłości? Nie może pozwolić na to, żeby ktoś ją pokochał, pokochał jej dzieci, dał dom, zapewnił warunki do życia i opiekował się nimi? Od momentu ślubu jest tylko mąż, a kiedy go nie ma już nikt nigdy? W tym wypadku miłość i troska o dzieci będą jednymi z najcięższych grzechów?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek MRB
Gość






PostWysłany: Pią 19:48, 24 Sie 2012    Temat postu:

andrzej napisał:

To też nazwiesz brednią?"...Uważamy bowiem, że człowiek bywa usprawiedliwiony przez wiarę, niezależnie od uczynków zakonu. Rzymian 3-28,31.

Jest też, w tej samej księdze:
„Oto przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według uczynków jego: tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają chwały, czci i nieśmiertelności - życie wieczne; tym zaś, którzy są przekorni, za prawdą pójść nie chcą, a oddają się nieprawości - gniew i oburzenie.”/Rz 2, 6-8/
oraz
Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary.” /Jk 2,24/

Proponuję jednak przenieść rozważania nad tą kwestią do innego wątku, bo tu jest człowiek z konkretnym problemem.

Cytat:
Ja nie powiedziałem tego, że ktoś ma już pełne prawo czynić wedle własnego uznania. Tylko ten , który nie zna nakazu Boga względem małżeństwa, jeżeli tak uczyni będzie usprawiedliwiony. Ale jeżeli ktoś ma wątpliwości i został pouczony, juz tego uczynic nie może.
...i tego ostatniego uściślenia w Twojej wypowiedzi mi brakowało. Bałem się że Autor wątku opacznie zrozumie Twoje słowa.
Myślę że się generalnie zgadzamy.
Cytat:
Czy teraz się rozumiemy? Nic nie pisałem o łamaniu przykazan Bozych, że wolno kraść , mordować, cudzołozyc , składać fałszywe swiadectwo jak to zasugerował szanowny Marek MRB..
Wybacz, ale tak to zabrzmiało - że jak się uważa że to wszystko jest OK, to jest OK. Niemniej skoro się zgadzamy, nie ma o co łamać kopii.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek MRB
Gość






PostWysłany: Pią 20:08, 24 Sie 2012    Temat postu:

andrzej napisał:

To też nazwiesz brednią?"...Uważamy bowiem, że człowiek bywa usprawiedliwiony przez wiarę, niezależnie od uczynków zakonu. Rzymian 3-28,31.

Jest też, w tej samej księdze:
„Oto przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według uczynków jego: tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają chwały, czci i nieśmiertelności - życie wieczne; tym zaś, którzy są przekorni, za prawdą pójść nie chcą, a oddają się nieprawości - gniew i oburzenie.”/Rz 2, 6-8/
oraz
Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary.” /Jk 2,24/

Proponuję jednak przenieść rozważania nad tą kwestią do innego wątku, bo tu jest człowiek z konkretnym problemem.

Cytat:
Ja nie powiedziałem tego, że ktoś ma już pełne prawo czynić wedle własnego uznania. Tylko ten , który nie zna nakazu Boga względem małżeństwa, jeżeli tak uczyni będzie usprawiedliwiony. Ale jeżeli ktoś ma wątpliwości i został pouczony, juz tego uczynic nie może.
...i tego ostatniego uściślenia w Twojej wypowiedzi mi brakowało. Bałem się że Autor wątku opacznie zrozumie Twoje słowa.
Myślę że się generalnie zgadzamy.
Cytat:
Czy teraz się rozumiemy? Nic nie pisałem o łamaniu przykazan Bozych, że wolno kraść , mordować, cudzołozyc , składać fałszywe swiadectwo jak to zasugerował szanowny Marek MRB..
Wybacz, ale tak to zabrzmiało - że jak się uważa że to wszystko jest OK, to jest OK. Niemniej skoro się zgadzamy, nie ma o co kruszyć kopii.

weht napisał:
reasumując , kobieta, która próbując ułożyć sobie życie wyszła za człowieka, który nie miał najmniejszego szacunku do niej i ich dzieci zadając im ból znęcając się fizycznie i psychicznie nie ma już żadnego prawa do miłości? Nie może pozwolić na to, żeby ktoś ją pokochał, pokochał jej dzieci, dał dom, zapewnił warunki do życia i opiekował się nimi? Od momentu ślubu jest tylko mąż, a kiedy go nie ma już nikt nigdy? W tym wypadku miłość i troska o dzieci będą jednymi z najcięższych grzechów?


Nie, nie troska. Ale złamanie złożonych przyrzeczeń - tak.
Możliwość łamania przysięgi małżeńskiej z JAKIEGOKOLWIEK powodu faktycznie pozbawiłaby ją sensu.
Religijny aspekt jest jasny, więc może tylko trochę o aspekcie świeckim:
gdyby wprowadzono rozwody - w tzw. "planie ogólnym" - doprowadziłoby to do tego, do czego doprowadziło tam, gdzie rozwód jest dopuszczalny (w środowisku ślubu cywilnego czy np. w USA gdzie większość wyznań go dopuszcza) - do deprecjacji małżeństwa, do tego że WIĘKSZOŚĆ dzieci wychowuje się w rozbitej rodzinie.
Skutek byłby więc generalnie taki, że dzieci i (najczęściej) kobiety znalazłyby się w gorszej sytuacji, niż są gdy małżeństwo jest nierozerwalne.


Ostatnio zmieniony przez Marek MRB dnia Pią 20:35, 24 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
salwinia
VIP
VIP



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:13, 24 Sie 2012    Temat postu:

W tej kwestii można też prosić o rozstrzygnięcie - czy sakrament małżeństwa był zawarty godnie i ważnie- czy żona wiedziała o skłonnościach przyszłego męża, albo czy mąż nie ukrył przed żoną tego, że wie że takie skłonności ma itd.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
weht
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 23 Sie 2012
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pią 23:42, 24 Sie 2012    Temat postu:

jest milion powodów dla których nigdy nie nazwę siebie wierzącym, praktykującym i całkowicie oddanym katolikiem żyjącym według nauk Kościoła. Nie dlatego, że żyję w grzechu, nie kradnę, nie zabijam, nikomu krzywdy nie robię. Ale to, że nigdy nie będę w stanie pojąć niektórych rzeczy, takich jak właśnie to, że rozstanie z mężem, który bił i ułożenie sobie życia z osobą, która naprawdę potrafi kochać i troszczyć się jest ciężkim grzechem. Z chwilą, kiedy mąż uderzy swoją żonę ona staje się już na zawsze ofiarą. Najpierw będzie ją bił, jak odejdzie to pewnie będzie musiała zmierzyć się z trudną sytuacją finansową, bo wiadomo, że samej trudno będzie jej zapewnić wspaniałe warunki, a kiedy po wszystkich upokorzeniach i urazach w psychice znów komuś zaufa i po długiej samotności pokocha zostanie uznana za cudzołożnicę. Skąd wiemy, że Bóg chce karać taką kobietę i nie pozwoliłby na to, żeby zaznała trochę szczęścia w życiu? Wracając do pierwotnego tematu jeśli separacja jest dopuszczalna, to dlaczego po długiej separacji nie jest dopuszczalne rozstanie definitywne? Separacja ma za zadanie skłonić do przemyśleń jak wiele traci się postępując w taki, a nie inny sposób, ale co jeśli nie zmieni postępowania i nadal będzie jak wcześniej? Małżonkowie muszą być ze sobą czy im się to podoba czy nie? Muszą dziecku zapewniać codzienną dawkę stresu związanego z ciągłymi kłótniami i wyzwiskami? Jakbym był biegły w tych sprawach to bym tu nie pisał, ale nie wiem czy Bóg pełen miłości naprawdę chce właśnie takiego "dobra" dla tego najmniej winnego całej sytuacji, czyli kilkuletniego dziecka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek MRB
Gość






PostWysłany: Pią 23:55, 24 Sie 2012    Temat postu:

weht napisał:
jest milion powodów dla których nigdy nie nazwę siebie wierzącym, praktykującym i całkowicie oddanym katolikiem żyjącym według nauk Kościoła. Nie dlatego, że żyję w grzechu, nie kradnę, nie zabijam, nikomu krzywdy nie robię. Ale to, że nigdy nie będę w stanie pojąć niektórych rzeczy, takich jak właśnie to, że rozstanie z mężem, który bił i ułożenie sobie życia z osobą, która naprawdę potrafi kochać i troszczyć się jest ciężkim grzechem.
Widzisz, trochę trudno Ci pewnie być sędzią (również przecież we własnej) sprawie.
Jedno jest pewne - przy porównaniu systemów z rozwodami i bez łatwo zauważyć ze ten drugi się sprawdza.
Cytat:
Skąd wiemy, że Bóg chce karać taką kobietę i nie pozwoliłby na to, żeby zaznała trochę szczęścia w życiu?
Z Ewangelii.
Cytat:
Wracając do pierwotnego tematu jeśli separacja jest dopuszczalna, to dlaczego po długiej separacji nie jest dopuszczalne rozstanie definitywne? Separacja ma za zadanie skłonić do przemyśleń jak wiele traci się postępując w taki, a nie inny sposób, ale co jeśli nie zmieni postępowania i nadal będzie jak wcześniej?
Jeśli nie będzie zmiany, separacja trwa dalej - nawet do końca życia czyli, jak to nazwałeś "definitywnie".

Cytat:
Małżonkowie muszą być ze sobą czy im się to podoba czy nie?
No właśnie nie muszą. Niemniej separacja jest raczej "złem koniecznym" niż dobrym wyjściem z sytuacji. Ale często JEST konieczna.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
weht
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 23 Sie 2012
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Sob 10:33, 25 Sie 2012    Temat postu:

Marek MRB napisał:
Z Ewangelii.

Mógłbym prosić o informację z jakiej i mniej więcej gdzie tego szukać? Chciałbym poczytać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek MRB
Gość






PostWysłany: Sob 11:27, 25 Sie 2012    Temat postu:

"Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. (32) A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa." /Mt 5,31-32/

Gdy Jezus dokończył tych mów, opuścił Galileę i przeniósł się w granice Judei za Jordan. (2) Poszły za Nim wielkie tłumy, i tam ich uzdrowił. (3) Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» (4) On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? (5) I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. (6) A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela». (7) Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. (9) A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo». /Mt 19,1-9/


"Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo"/Łk 16,18/

"Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. (3) Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?» (4) Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». (5) Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. (6) Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: (7) dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. (9) Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!» (10) W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. (11) Powiedział im: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. (12) I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo»."/Mk 10,2-12/


"Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! (11) Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony. (12) Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala! (13) Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje! (14) Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona przez "brata". W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte. (15) Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani "brat", ani "siostra" w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. (16) A skądże zresztą możesz wiedzieć, żono, że zbawisz twego męża? Albo czy jesteś pewien, mężu, że zbawisz twoją żonę? "/1 Kor 7,10-16/
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
andrzej
VIP
VIP



Dołączył: 20 Maj 2012
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 6:02, 27 Sie 2012    Temat postu:

Tak Marku, to co zacytowałeś myślę że wyjaśnia całą sprawę jeżeli chodzi o małżeństwo i rozwód.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rania
VIP
VIP



Dołączył: 30 Wrz 2010
Posty: 1039
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:29, 27 Sie 2012    Temat postu:

nie rozumiem zatem dlaczego kobieta w dniu slubu musi obiecac...."az do smierci" przeciez zycie to nie bajka


weht...zastanawiales sie co zrobi maz tej kobiety jesli sie dowie ze ona chce odejsc?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek MRB
Gość






PostWysłany: Pon 19:28, 27 Sie 2012    Temat postu:

Rania napisał:
nie rozumiem zatem dlaczego kobieta w dniu slubu musi obiecac...."az do smierci" przeciez zycie to nie bajka
Nie "kobieta" a oboje.
A do śmierci WŁAŚNIE DLATEGO że życie to nie bajka - i ta pewność jest potrzebna by była trochę bliższa... bajki...

,
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rania
VIP
VIP



Dołączył: 30 Wrz 2010
Posty: 1039
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:36, 28 Sie 2012    Temat postu:

jednak muzulmanki maja znacznie lepiej; maja prawo do rozwodu , maja prawo ulozyc sobie zycie z kims innym na nowo i nadal sa czescia wspolnoty

patrze na moje znajome katoliczki po rozwodzie, ktorym niestety sie nie ulozylo z wybrankiem serca i co... ulozyly sobie zycie z kims nowym bez slubu ,
czy to jest zdrowe? zycie w grzechu bo KK juz ich nie chce?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marek MRB
Gość






PostWysłany: Wto 21:48, 28 Sie 2012    Temat postu:

Rania napisał:
jednak muzulmanki maja znacznie lepiej; maja prawo do rozwodu
Jaaasne. Jak by miały prawo cudzołożyć i kraść to miałyby "jeszcze lepiej" ?
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Moja droga Strona Główna -> Masz problem..? Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin