Forum Moja droga Strona Główna Moja droga
Forum religijne
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Samotność nie z wyboru

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Moja droga Strona Główna -> Człowiek
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karotka
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:31, 10 Wrz 2010    Temat postu: Samotność nie z wyboru

Z natury jestą osobą odstającą. Mam pięcioro starszego rodzeństwa, z którymi nie potrafię znaleźć wspólnego języka. Są ode mnie starsi o co najmniej sześć lat, więc nigdy nie odczuwałam do nich szególnej więzi. Mieszka ze mną jedynie L, jeden z moich braci. Reszta się już od dawna ma własne domy, rodziny i, co tu dużo mówić, życia. Zresztą i tak traktuję ich jak dalszą rodzinę. Oni chyba o tym wiedzą, ponieważ nie jestem w stanie z nimi porozmawiać "tak po prostu", alo przytulić się, jak na młodszą siostrzyczkę przestało.
Od dziecka wychowywałam się, jakbym była jedynaczką. Potrafiłem cały dzień przesiedzieć w samotności nad książkami, lub zamknięta w własnym świecie. Rodzice twierdzą, że gdy byłam mała, nigdy nie krzyczałam, hałasowałam, ani, tym bardziej, się śmiałam. Że, ktokolwiek wszedł do naszego domu, nie zauważał nawet, że mieszka w nim sześcioletnie dziecko. Ja, prawdę mówiąc, pamiętam jedynie urywki. Nic nie znaczące chwile, gdy siedziałam zagłębiona w literaturze Tolkiena z moim miśkiem w ręce i tym podobne rzeczy.
W zerówce i szkole podstawowej nie potrafiłam znaleźć sobie przyjaciół. Dzieci nie garnęły się do mnie. Chyba widziały we mnie coś odrzucającego. Nie wiem? Pamiętam, gdy w piątej klasie szkoły podstawowej (może to była szósta klasa, nie wiem) mieliśmy siedząc w kółku opowiedzieć o innych osobach z naszej klasy. Haczykiem było jednak to, że nie mieliśmy wymieniać ich typowych zachowań, lecz cechy charakteru. O mnie nikt nie potrafił nic powiedzieć.
W gimnazjum poznałam dziewczynę, której udało się stworzyć w stosunku do mnie coś na kształt przyjaźni. O tyle nietypowej przyjaźni, że rzadko się do sibie odzywałyśmy. Zamiast rozmów ta dziewczyna podsuwała mi na lekcjach kartkę wyrwaną z zeszytu i w ten sposób konwersowałyśmy. Pisząc wypowiedzi na kartce. W liceum nasz kontakt się urwał, lecz od tej pory całe dnie spędzam na stukaniu w klawiaturę.
O co chodzi w moim temacie? Ostatnio rozważałam o tym, że Bóg stworzył ludzi do współistnienia. Współistnienia nie tylko w wierze, ale i w życiu codzinnym. B w końcu wszyscy ludzie powstali z jednego atomu. A ja mam pewną obawę. Z dnia na dzień coraz dalej mi do tych ludzi. Mimowolnie się od nich oddalam, choć nie wiem, czemu. Odrzucają mnie ich głosy, gdy mówią jednocześnie. Sama ich obecność zbyt blisko mnie ciąży mi. Boję się, że tak już zostanie - od początku mojego życia, do jego końca. I że w końcu odsunę się również od Boga, ponieważ moje myślenie doprowadzi mnie do tego, że przekreślę w swoim umyśle jego istnienie. Uśmiercę go w sobie, ponieważ szczerze wierzę w górowanie umysłu nad materią. Zresztą ludzi mówią mi, że teoria umysłu nad materią jest sama w sobie grzechem.
I już sama nie wiem, co mam zrobić. Nie chcę do końca życia zyć w osamotnieniu. Proszę o pomoc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaliguli
Stały bywalec
Stały bywalec



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Monachium.

PostWysłany: Pią 18:22, 10 Wrz 2010    Temat postu:

Po co sie męczysz jeśli cie nie lubia to po prostu cie nie lubia i już , nie wyszukuj tu jakiegoś boskiego planu bo to jest zwykłe hmmm po prostu nie dopuszczasz , że ktoś cie nie lubi robisz z siebie jakąś "inną" tu wiekszość ludzi myśli , że są jacyś wyjątkowi.


No i boga nie ma tak napisze ci na zachęte.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ColdFireAngel
Przewodnik
Przewodnik



Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Pią 23:56, 10 Wrz 2010    Temat postu: Re: Samotność nie z wyboru

Ile masz lat emo dziecko?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
salwinia
VIP
VIP



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:15, 11 Wrz 2010    Temat postu:

Właśnie, to ważne pytanie w tej sytuacji - ile masz lat? Co robisz, czym się zajmujesz na co dzień?
Tak kilka myśli i pytań mi się w głowie zrodziło, kiedy czytałam twoją wypowiedź:
- Czy ty w ogóle chcesz mieć dobry kontakt z rodzeństwem? Nie pytam czy masz, ale czy CHCESZ? Jeśli nie chcesz, to dlaczego się żalisz, a jeśli chcesz, co robisz by tak było?
Ja też mam starsze rodzeństwo. Różnica pomiędzy mną, a nimi, to trzynaście i szesnaście lat. Oboje mają już własne rodziny, ale jednak mam z nimi dobry kontakt.
Tez się do nich nie przytulam, "jak na młodszą siostrę przystało", ale to nie znaczy, że ich nie kocham, a oni nie kochają mnie.

Co do kolegów i koleżanek z klasy - no przykro mi, ale nie jesteś małą królewną, za którą muszą uganiać się ludzie.
Żeby mieć przyjaciela, trzeba być przyjacielem.

Na ludzi trzeba być otwartym, jeśli zamykasz się na drugiego człowieka, będziesz sama. Przecież nikt nie będzie za tobą latał... no bo po co? Na siłę się nie da.
Ludzie z ośrodków terapeutycznych, każdy dzień zaczynają hasłem: "jeśli nie zaufasz, będziesz sama". Wiele mądrości w tych słowach.

A co najważniejsze - będzie to samotność z wyboru. Temat "samotność nie z wyboru" jest bardzo nieadekwatny do treści postu. Wydaje mi się, że sama wybierasz samotność. Izolujesz się, zamykasz na drugiego człowieka.
Wyjdź do ludzi, otwórz się, spróbuj nawiązać jakąś realną znajomość - nie wirtualną.

Właśnie. Przestrzegam cię przed zawieraniem wirtualnych znajomości i przed życiem bardziej wirtualnym niż realnym. żyłam tak kilka lat. Stworzyłam sobie siebie. Kreowałam się ciągle i ciągle na nowo. Byłam, kim chciałam.... ale później dotarło, że byłam każdym, ale nie sobą.
W zasadzie moimi jedynymi znajomymi byli znajomi z neta, nie komunikowałam się ze światem zewnętrznym - nie obchodzili mnie żywi ludzie.
Ale przyszedł czas, że zabrnęło to za daleko. Odbudowanie tego, co zniszczyłam i straciłam zajęło kilka dobrych lat.

Na szczęście spotkałam kogoś, kto pokazał mi jak wielką wartość ma rozmowa. Poznałam wartość rozmowy, spotkania z drugim człowiekiem, zwyczajnych, prostych, ludzkich gestów.
Nauczyłam się zło, dobrem zwyciężać i być jak chleb - dawać coś od siebie dla innych. W tym znajduję radość - sprawiając komuś radość. To ubogaca.

Może spróbuj nie wiem... zapisać się na jakiś wolontariat, włączyć się w działanie jakiejś fundacji, stowarzyszenia, czegokolwiek otwartego na ludzi? Choćby wspólnoty religijnej, scholi, przecież takich wspónot jest dużo!

Powodzenia ci życzę. I odwagi przy spotkaniu z drugim człowiekiem. I miłości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karotka
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:46, 11 Wrz 2010    Temat postu:

Mam szesnaście lat. Ze rodzeństwem chciałbym i raczej powinnam mieć lepsze relacje. Rozmawiać z nimi tak po prostu, bez wewnętrznego przymusu. Tyle, że nie potrafię. Coś się we mnie blokuje, choć chcę, to nie mogę.
Tak samo jest, kiedy rozmawiam z innymi ludźmi. Nie wiem, co mogę im powiedzieć, by później nie musieć przez to cierpieć i kolejne tygodnie starać się zapomnieć, wymazać z pamięci.
Nie założyłam tego tematu też dlatego, że uważam się za inną. Chcę się zapytać, co zrobić, by nauczyć się żyć pośród ludzi. Temat na forum religijnym, ponieważ pomyślałam, że tutaj ludzie chociaż spróbują coś mi poradzić. I nie śmać się z mojej ułomności w kontaktach międzyludzkich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ColdFireAngel
Przewodnik
Przewodnik



Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Sob 13:25, 11 Wrz 2010    Temat postu:

Karotka napisał:
Tak samo jest, kiedy rozmawiam z innymi ludźmi. Nie wiem, co mogę im powiedzieć, by później nie musieć przez to cierpieć i kolejne tygodnie starać się zapomnieć, wymazać z pamięci.


Dlaczego miałabyś cierpieć przez to co mówisz do innych ludzi? Jakoś nie mogę tego pomieścić w głowie.

Karotka napisał:
Nie założyłam tego tematu też dlatego, że uważam się za inną. Chcę się zapytać, co zrobić, by nauczyć się żyć pośród ludzi. Temat na forum religijnym, ponieważ pomyślałam, że tutaj ludzie chociaż spróbują coś mi poradzić. I nie śmać się z mojej ułomności w kontaktach międzyludzkich.


Wyluzuj, przestań użalać się nad sobą, nabierz dystansu do siebie i samokrytyki. Tak jednym zdaniem: miej na wszystko wy*****e.

Czasem zastanawiam się co jest powodem, że znajdują się tacy ludzie, czy to wpływ mediów, zaniedbania rodziców czy chory system szkolnictwa? Może wszystko naraz? Jedno jest pewne, zamiast ciąć się różowymi żyletkami lepiej kup jabola i nawal się w parku ze znajomymi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aniolek
Administrator
Administrator



Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1354
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieba

PostWysłany: Sob 14:59, 11 Wrz 2010    Temat postu:

ColdFire.. twoje rady są po prostu "genialne" ..

A co do Ciebie Karotka. Myślę że Salwinia już większość tu napisała. Nikt sam do Ciebie nie podejdzie, zeby na siłe się z Tobą kolegować. Musisz sama się otworzyć. Jak masz to zrobić? Po prostu potrzebna Ci odwaga. Nie mówię ze masz od razu wyjść na forum klasy i zacząć zwracać na siebie uwagę i pajacować, żeby wszyscy Cię zauważyli. Pomału. Zacznij od jakichś prostych zdań, rozmów. Powiedz koleżance że ma fajną bluzkę, gdzie kupiła itp, a temat sam się potoczy.
Jak już Salwinia powiedziała, nie próbuj zastępować realiów wirtualnością. To Cię jeszcze bardziej zgubi. Do tego stopnia że bedziesz bała sie wyjść do sklepu bo zobaczysz prawdziwego człowieka i nie będziesz wiedziała co zrobić.
Im szybciej zaczniesz się otwierać na ludzi tym lepiej. Wmów sobie, że musisz pokonać swój strach.
Powodzenia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
salwinia
VIP
VIP



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 1423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:05, 11 Wrz 2010    Temat postu:

Ale karotko, dlaczego wrzucasz oba posty do jednego worka z napisem "prześmiewcze"? Słuchaj, nikt cię tu nie będzie głaskał po głowie, mimo, że to forum religijne.
MUSISZ WYJŚĆ DO LUDZI - otworzyć się na nich... nie bój się kontaktu z drugim człowiekiem, sama rozmowa przecież nic nie kosztuje.
Naprawdę poszukaj jakiejś wspólnoty, wolontariatu, czegokolwiek.
Znajdź sobie jakieś zainteresowanie.
Spróbuj porozmawiać o tym NA ŻYWO, nie przez gg, czy na jakimś forum. Wyjdź do człowieka... mówisz, że wierzysz - więc może porozmawiaj o tym z jakimś kapłanem?
Ważne, byś zrobiła to w normalnej rozmowie, w realu. Możesz mi wierzyć - wiem, ile to cie będzie kosztowało! Ale wiem też, że warto.
I nabierz nieco dystansu do siebie.
Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DYZMA 69
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 17 Wrz 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podkarpacie

PostWysłany: Nie 7:25, 19 Wrz 2010    Temat postu:

Karotko bardzo wnikliwie przeczytałem co powiedziałaś-każdy człwiek jest Tajemnicą, kazdy jest inny i ma własne doświadczenie, do każdego również mówi Bóg-dociera do niego. Najważniejsze Karotko to określic w swoim życiu CEL-sama w ciszy własnego wnętrza musisz sobie odpwiedzieć co jest Twoim Celem. Następnie musisz przylgnąc do tego Celu dązac do nieggo i wypatrując znaków jakie są nam dane. WYPATRYWANIE ZNAKÓW: jest takie znane opowiadanie (ale je przytoczę) na podhalu była powódź, sperzy ewakuowali ludzi z jednej z wiosek, wszyscy wyjechali tylko nie chciał wyjechać Kuba-powiedział "liczę na Boga i On mnie uratuje". Saperzy odopłynęłi, ale wrócili po tygodniu sprawdzić co jest z Kubą. Wodna się podniosła tak że Kuba siedział na schodach kościoa który był wybudowany na górce. Na pytanie saprów odpowiedział ponownie "zostaje bo licze na Boga". Saperzy odpłyneli ale wrócili znów trzeci raz. Wtedy woda tak się podniosła że Kuba siedział na dachu kościoła. Na pytnie saperów odpowiedział tak samo "zstaje bo licze na Boga". Saperzy odpłynełi a Kuba utnął. Po smierci stanął przed Bogiem z wyrzutami "Jak o Najwyższy mogłeś mi to zrbić-ja przecież na Ciebie liczyłem". Bóg odpowiedział "Kubo Kubo trzy razy do Ciebie wysyłałem saprów"... Krotko potrzebując wsparcia zadałaś pytania. Każdy z nas nie ma prawa Cię zbyć-takie jest nasze i moje powołanie - Ty Krotko szukasz Własnej Drogi - Drogi do siebie wiec musisz zadawać sobie pytanie o CEL i wypatrywać znaków które wysyła Ci Bóg (dla wierzących) lub uzywając innej nazwy jesli ktoś nie wierzy PRZEZNACZENIE-Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ColdFireAngel
Przewodnik
Przewodnik



Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Pią 20:24, 08 Paź 2010    Temat postu:

DYZMA 69 napisał:
Najważniejsze Karotko to określic w swoim życiu CEL-sama w ciszy własnego wnętrza musisz sobie odpwiedzieć co jest Twoim Celem. Następnie musisz przylgnąc do tego Celu dązac do nieggo i wypatrując znaków jakie są nam dane.


Prościej to można ująć: "W ogóle, bracie, jeżeli nie masz na utrzymaniu rodziny, nie grozi ci głód, nie jesteś Tutsi ani Hutu i te sprawy, to wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zaj*biście, ale to zaj*biście, ważne pytanie: co lubię w życiu robić. A potem zacznij to robić."

DYZMA 69 napisał:
WYPATRYWANIE ZNAKÓW: jest takie znane opowiadanie (ale je przytoczę) na podhalu była powódź, sperzy ewakuowali ludzi z jednej z wiosek, wszyscy wyjechali tylko nie chciał wyjechać Kuba-powiedział "liczę na Boga i On mnie uratuje". Saperzy odopłynęłi, ale wrócili po tygodniu sprawdzić co jest z Kubą. Wodna się podniosła tak że Kuba siedział na schodach kościoa który był wybudowany na górce. Na pytanie saprów odpowiedział ponownie "zostaje bo licze na Boga". Saperzy odpłyneli ale wrócili znów trzeci raz. Wtedy woda tak się podniosła że Kuba siedział na dachu kościoła. Na pytnie saperów odpowiedział tak samo "zstaje bo licze na Boga". Saperzy odpłynełi a Kuba utnął. Po smierci stanął przed Bogiem z wyrzutami "Jak o Najwyższy mogłeś mi to zrbić-ja przecież na Ciebie liczyłem". Bóg odpowiedział "Kubo Kubo trzy razy do Ciebie wysyłałem saprów"... Krotko potrzebując wsparcia zadałaś pytania. Każdy z nas nie ma prawa Cię zbyć-takie jest nasze i moje powołanie - Ty Krotko szukasz Własnej Drogi - Drogi do siebie wiec musisz zadawać sobie pytanie o CEL i wypatrywać znaków które wysyła Ci Bóg (dla wierzących) lub uzywając innej nazwy jesli ktoś nie wierzy PRZEZNACZENIE-Pozdrawiam


Stary ale towar miałeś lepszy niż Laska Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
maraskin
VIP
VIP



Dołączył: 30 Lip 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:29, 13 Paź 2010    Temat postu:

To jest ciekawe, że często spotyka nas uczucie niechęci społecznej. Nie lubimy tłoku, bycia w centrum uwagi lubimy natomiast własny cichy kąt i odosobnienie. Lecz wszystko byłoby ok gdyby nie to że jakaś cząstka w nas domaga się akceptacji, przyjaźni, ciepła drugiej rozumnej osoby.

"Soczku marchwiowy" wiedz że nie jesteś jedyną taką osobą. Często jest tak że pewne osoby nie chcą przynależeć do trywialnie powiedzianego "Świata" a szukają czegoś znacznie wybiegającego ponad to co doczesne, materialne i próżne.

Jesteś jeszcze młoda. Mam taką nadzieję że znajdziesz niebawem wśród swojego otoczenia parę osób które będą ciebie rozumieć do których będzie ci ciągnąć i znajdziesz wspólny język. Nie jesteś osamotniona...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nathaniel
VIP
VIP



Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 846
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:40, 17 Paź 2010    Temat postu:

DYZMA 69 napisał:
Bóg odpowiedział "Kubo Kubo trzy razy do Ciebie wysyłałem saprów"


Za każdym razem gdy słyszę tę historię (lub jej modyfikację) odpowiadam: Saperzy popłynęli tam ponieważ mają wolną wolę. To oni sami decydują o tym czy zostać saperem, lekarzem czy nauczycielem. To oni sami podejmują decyzje jakie szkolenia odbyć gdzie i kiedy się czegoś uczyć. I sami decydują czy popłynąć na ratunek innej osobie czy nie. To nie są jakieś marionetki którymi steruje Bóg. Zapytaj kiedyś strażaka albo ratownika czy wysłał go Bóg na akcję.

Karotka ja ci powiem tylko tyle: każdy z nas jest inny. Niektórzy są śmiali i odważni inni skryci i spokojni. Wszystko jest w porządku dopóki nam to nie przeszkadza. Jeśli to nam przeszkadza należy to zmienić (tak jak się zmienia buty które są nie wygodne) Oczywiście nie jest to łatwe. Ale sama świadomość tego, że chcemy i wiemy co zmienić to już 50% sukcesu. A zmienić należy siebie, swój charakter i podejście do życia.
1. Proponowałbym zacząć od rodziny bo rodzina co jak co ale rodzina jest najważniejsza. Fakt 6 lat to spora różnica ale im człowiek starszy tym ta "przepaść" się zmniejsza (80-latek i 86-latek to prawie jak rówieśnicy Mruga. Nie wiem czy reszta rodzeństwa to sami bracia ale jeśli masz siostrę to zacznij z nią szczerą rozmowę (kobiety mają więcej wspólnych tematów). Powinnaś uświadomić rodzeństwu jak się czujesz i czego ci brakuje. Możliwe, że oni nie zdają sobie w ogóle sprawy z tego co czujesz i wydaje im się, że wszystko jest ok.
Jeśli to nie pomoże to sory, ale to z nimi coś jest nie tak.
2. Oprócz rodziny jest jeszcze "otoczenie". Powinnaś zapisać się na jakieś zajęcia pozalekcyjne :taniec, judo, siatkówka, aerobik itp. zajęcia gdzie masz kontakt z ludźmi i możesz ćwiczyć współpracę oraz współistnienie z ludźmi. Na takich zajęciach trzeba podchodzić do ludzi, zagadywać, wymieniać poglądy. Oczywiście jest to bardzo trudne (miałem to wiem Wesoly ale trzeba się przełamać. Przezwyciężyć swój strach i obawy.

No ale prawda jest taka, że żeby ktoś cię chciał słuchać to najpierw trzema mieć coś do powiedzenia. Powinnaś wykorzystać to, że czytałaś książki i może trafisz na kogoś kogo też to pasjonuje. A może masz jakieś ciekawe hobby które może zainteresować innych.

Poza tym ludzie bardziej wolą przebywać w towarzystwie osób wesołych/zadowolony niż smutnych i poważnych. Dlatego powinnaś czytać dużo dowcipów i śmiesznych historii/filmów aby móc w towarzystwo rozśmieszyć. Trzeba też umieć śmiać się z samego siebie.

No i na końcu nic tak nie zbliża osób do siebie jak wspólny wróg. Słynne powiedzenie "Wrogowie mojego wroga są moimi przyjaciółmi" jest ponadczasowe. Łatwo to można wykorzystać w szkole, gdzie zawsze tworzą się grupki ludzi którzy za bardzo za sobą nie przepadają.
Proponuję poczytać trochę o socjologii.


Teoria teorią a prawda jest taka, że trzeba nad sobą cały czas pracować. Życzę ci powodzenia Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elbereth
Doświadczony
Doświadczony



Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj

PostWysłany: Śro 15:00, 08 Gru 2010    Temat postu:

To jest raczej kwestia Twojego nastawienia. Przechodziłam to samo w podstawówce, a nawet w gimnazjum. Odizolowana od reszty, wiecznie gdzieś tam het na końcu...
Wzięłam sprawy w swoje ręce i dzisiaj może nie mam tłumu przyjaciół, ale czuję się dosyć lubiana przez tą garstkę osób, które są obok. I powiem Ci, że nie szukaj od razu tabunów przyjaciół. Zacznij od jednej osoby, bo taki jeden przyjaciel potrafi czasem więcej niż cała grupa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
iskierka
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 16 Sty 2012
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:00, 17 Sty 2012    Temat postu:

Temat stary i pewnie autorka już tu nie zajrzy. Ale nasuwa mi się myśl, że może cierpi na fobię społeczną? Ja sama męczyłam się z tym problemem większość życia i też myślałam, słyszałam na swój temat podobne do wygłoszonych tu opinii. Fobia społeczna jest nadal mało znana i lekceważona, ale to poważny problem, strach, lęk, panika w kontaktach z ludźmi. Ja tez mam problem z kontaktami z ludźmi, z siostrami. Chciałabym, ale nie umiem. To jak z klaustrofobią. Zmuście osobę z tą przypadłością do wejścia do ciasnej windy. Będzie ciężko, tak samo ciężko mi i innym mi podobnym otworzyć się przed ludźmi. Chociaż to nielogiczne, ale tak jest i my sami nie bardzo możemy mieć na to wpływ.... Potrzebna jest pomoc psychologa, psychiatry a nie gadanie "otwórz się". To właśńie jak gadanie do klaustrofobika "właź do tej windy, nic ci się nie stanie". On się boi i my też się boimy....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arket
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 29 Mar 2012
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 4:32, 12 Kwi 2012    Temat postu:

Karotka mądrą odpowiedź dał ci masakin. Ja też w życiu choć wśród ludzi czuje się samotny. Rodzina mnie nie rozumie. I nie mam zamiaru nic robić by było inaczej. Po prostu się różnimy mentalnie. Też w szkole byłem odludkiem. Ciężko mi było znaleść ludzi myślących jak ją. Nie musisz mieć miliona znajomych. Nie ilość się liczy a jakość. MUSISZ SIĘ OTWORZYĆ. Zaufać ludziom. Jezus też czuł się samotny. Apostołowie choć byli w nim nie rozumieli go. Jan Paweł 2 mówi : każdego kogo spotykamy na drodze życia nie spotykamy bez powodu. Moja samotność zbliża mnie do Boga. Czasem źle mi w nią ale nikt kto wierzy w Boga nie jest sam. Modl się więcej. A jak ci smutno i źle napisz do mnie. Rozumie cię bo też mi bliżej do Boga niż ludzi. Ale żyjemy dla Boga i ludzi. Nie izoluj się. [link widoczny dla zalogowanych]ł

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karotka
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:51, 18 Cze 2015    Temat postu: Po latach pięciu, czyli domykanie wszystkich wątków.

W trakcie sesji człowiek robi wszystko poza uczeniem się. Chyba właśnie to zagnało mnie na to forum. I ostatecznie, po pięciu latach, znajduję swój stary wątek i przeglądam go pobieżnie. Dochodzę do wniosku, że chyba należy się Wam jakieś słowo ode mnie, podsumowanie, cokolwiek. W końcu wiele osób się tu wypowiedziało. Niewykluczone, że większość z nich już zniknęło z tego forum. Mimo wszystko…
Jak to więc jest po pięciu latach? W kwestii rodzeństwa niewiele się zmieniło. Dalej żyjemy gdzieś obok siebie, w jakimś dziwnym odosobnieniu, choć teraz zdaje się ono być bardziej naturalnym i niewymuszonym. Nie mam już do siebie żalu o to, że nasz kontakt jest chwilowy i raczej epizodyczny, że polega bardziej na mijaniu się, niż na braterskiej więzi. Nadal raczej nie udzielam się w ich towarzystwie, milczę w czasie dyskusji. Nasze światy się różnią.
Ja trwam w dobrowolnej abstynencji, wstrzymuję się od udziału w jakichkolwiek sporach, pomówieniach. Nienawidzę kłótni, wycofuję się z jakiejkolwiek dyskusji, która się w nią przeradza. Chyba to nas najbardziej od siebie oddala. Tutaj wciąż panuje ten stereotyp, że nie należy ufać człowiekowi, z którym nie można się napić.
Co zaś tyczy się ogólnie kontaktów międzyludzkich, w nich zawsze byłam i będę do tyłu. Nie kłócę się z tym, nie walczę. Po prostu z tym żyję. Ze mnie jest człowiek raczej wycofany, cichy i to się nie zmieni. Jedni rodzą się gwiazdami parkietu, inni podpierają ściany, a jeszcze inni ogólnie czują się nieswojo w zbyt dużych skupiskach ludzi.
Wciąż nie czuję się pewnie w kontaktach z obcymi, więc staram się ograniczać je do minimum. Co do znajomych, oni są świadomi tego, że w moim przypadku mniej znaczy więcej i… Cóż, cieszę się, że to rozumieją. Wiele kontaktów się urwało, pozostało jedynie paru bliższych „krewnych i znajomych królika”. I to wystarczy.
Psycholog stwierdził u mnie zaburzenia integracji sensorycznej. Jeśli zaś dołożyć do tego brak dzieciaków w sąsiedztwie, brak rodzeństwa w domu i już starszych, zmęczonych i wciąż zajętych rodziców, wychodzi nam taki ludzki mankament. Z pewnością było już wielu i wielu jeszcze będzie, z naszej własnej ignorancji. Dlatego tchnęło mnie na pedagogikę, zbyt wiele dzieci jest klasyfikowanych jako zwykłe odludki, podczas gdy problem może tkwić gdzieś głębiej…
Kiedyś nie diagnozowano większości zaburzeń, więc nieleczone przypadki prowadzą między innymi do nadwrażliwości sensorycznej, czyli niechęci do dotyku, hałasu, zaś czasami do lęków, depresji. Stąd też ta dziwna fobia społeczna, którą zasugerowała iskierka… I stąd stopniowo pogłębiające się reakcje stresowe.
Wszystko pewnie toczyłoby się nadal nieuchronnie ku jakiejś depresji, zwłaszcza że przez dłuższy czas była ona bardziej niż uzasadniona przez pewien aspekt, gdyby nie to, że kilka lat temu mój organizm zaczął intensywniej reagować na ten cały stres. Rozumiecie, wypadanie włosów, bezsenność, ciągłe bóle kończyn, duszności. Mogłabym w tym momencie opowiedzieć Wam całą swoją biografię, ale nie warto. Wystarczy Wam wiedzieć, że zrobiło się ze mnie chodzące zombie.
I wtedy przestałam się starać na siłę garnąć się do ludzi, do rodzeństwa. W zbyt tłocznych miejscach wkładam na uszy słuchawki, na uczelni zaszywam się gdziekolwiek z książką. Staram się nie przejmować się tym, co ludzie mogą o mnie sądzić, nie silić się z dobieraniem słów tak, by nie stać się tematem plotek (uroki mieszkania w małej miejscowości i uroki posiadania na roku niemal czterdziestu bab). I o dziwo odpuszczenie sobie okazało się najlepszym lekarstwem. Zaczęłam wtedy między innymi jeździć na rowerze. Pamiętam, że po tygodniu takich przejażdżek i zaprzestania zmuszania się do kontaktów międzyludzkich wieczorem zasnęłam bez jakiejkolwiek walki i przespałam całych czternaście godzin.
Aktualnie mam paru znajomych, którym nie przeszkadza to, że czasami kontakt urywa się na kilka miesięcy. Mam narzeczonego, który akceptuje to, ze nie garnę się do większego towarzystwa i zwyczajnie „jest”. Zdarza mi się szukać rad u starszego rodzeństwa, a im coraz mniej przeszkadza to, że nie zawsze ich słucham i że w wielu kwestiach mam odmienne zdanie. Nadal mam problemy z tym, by się z kimś o coś wykłócać, by wtrącić swoje zdanie w dyskusji, choć teraz już nie biorę tego do siebie tak, jak kiedyś.
Czasami z samotnością nie da się zrobić zbyt wiele. W tę bańkę można „wciągnąć” parę bliższych osób i to powinno wystarczyć. Gdy człowiek nie jest stworzony do życia w grupie, walka o to więcej zabiera niż daje. Niektórzy są samotnikami i z tym trzeba jakoś żyć. Funkcjonować każdego dnia. Kontakty międzyludzkie może wymagają nieco więcej wysiłku, ale najważniejsze jest to, żeby nie zmuszać się do niczego za wszelką cenę i celebrować to, co się już ma. Nigdy nie będę zbyt blisko rodzeństwa, ale mogę trwać gdzieś obok nich i gdy zajdzie potrzeba, pomóc im wstać i iść dalej. To właśnie od siostry dostałam obraz, który niebawem zawiśnie w sypialni w domu moim i mojego narzeczonego. Obraz z wykaligrafowanymi słowami: „Nie ma zbyt trudnej drogi, gdy idziesz z Nim.”

Cóż, w każdym razie dziękuję wszystkim, którzy wypowiedzieli się w tym temacie. Wasze słowa dodały mi otuchy i choć minęło dobrych kilka lat i pewnie nikt tu już nie zagląda, mam nadzieję, że moje podziękowanie dotrze do kogokolwiek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
felek5020
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 26 Cze 2015
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 13:43, 01 Lip 2015    Temat postu:

Relacje między ludzkie nie są proste... ech...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dumlem90
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 02 Sie 2015
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 9:11, 02 Sie 2015    Temat postu:

ja tez czuję się samotny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marika83
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 17 Sie 2015
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 15:15, 24 Sie 2015    Temat postu:

maraskin napisał:
To jest ciekawe, że często spotyka nas uczucie niechęci społecznej. Nie lubimy tłoku, bycia w centrum uwagi lubimy natomiast własny cichy kąt i odosobnienie. Lecz wszystko byłoby ok gdyby nie to że jakaś cząstka w nas domaga się akceptacji, przyjaźni, ciepła drugiej rozumnej osoby.

"Soczku marchwiowy" wiedz że nie jesteś jedyną taką osobą. Często jest tak że pewne osoby nie chcą przynależeć do trywialnie powiedzianego "Świata" a szukają czegoś znacznie wybiegającego ponad to co doczesne, materialne i próżne.

Jesteś jeszcze młoda. Mam taką nadzieję że znajdziesz niebawem wśród swojego otoczenia parę osób które będą ciebie rozumieć do których będzie ci ciągnąć i znajdziesz wspólny język. Nie jesteś osamotniona...


Podpisuję się pod tym, nie można się załamywać, życie tak zaskakuje ludzi, nie wiadomo co przyniesie następny rok, co będzie za 10 lat. Dla mnie te osoby, które były bliskie, oparciem, przyjaznią na zabój, dziś są nie z wyboru zupelnie mi obce. Tak ulozylo się zycie.

Dzis jesteś w kątku, za rok możesz promienieć w groie najbliższych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
drogamoja2
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 02 Lis 2015
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:40, 11 Lis 2015    Temat postu:

Samotność jest zawsze z wyboru Jezyk

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jafet
Doświadczony
Doświadczony



Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:32, 23 Lis 2015    Temat postu:

Samotność nie jedno ma imię ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sgi2004
Początkujący
Początkujący



Dołączył: 10 Gru 2015
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:42, 10 Gru 2015    Temat postu:

dla mnie samotnosc to najgorsze co moze spotkac czlowieka w zyciu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Moja droga Strona Główna -> Człowiek Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin